"Marcelino chleb i wino" oraz "Wielka podróż Marcelina"


Kiedy po porodzie wróciłam z Marysią do domu, Szymek tryskał radością i duma go rozpierała, że ma siostrę. Każdemu podkreślał, że „ta dzidzia jest nasza”. Przypomniał sobie też Basię (naszą zmarłą córkę) i zaczął zadawać nam typowo eschatologiczne pytania. Zdarzyło się, że gdy mała miała katar, spytał się, czy ona też umrze? Po pewnym czasie temat przycichł aż do Wielkiego Tygodnia, kiedy przygotowywaliśmy się do świąt Wielkiej Nocy. Szymek, który wtedy miał 4 lata znów zaczął pytać o różne symbole pojawiające się w kościele i temat śmierci wrócił do naszego domu. No właśnie, o ile o Bożym Narodzeniu mówi nam się łatwo i śpiewamy dzieciom piękne kolędy, o tyle z Wielkanocą był już problem. Jak powiedzieć dziecku o krzyżu, żeby go nie przestraszyć? Kiedy jest właściwy moment?
Jeżeli chodzi o pytanie nr 2, to odpowiedź jest bardzo prosta; dziecko przez swoje pytania samo da nam znać, że przyszedł odpowiedni czas. I co dalej? 


 

Nam pomógł „Marcelino chleb i wino”. Ta piękna hiszpańska legenda o chłopcu, który wychowywał się w murach zakonu franciszkanów, dała Szymonkowi odpowiedź na wszystkie nurtujące go pytania. Był to czas wspólnego czytania i poważnych rozmów, które obojga nas ubogaciły.   Marcelino… - to wyjątkowa opowieść, która wciągnie nie tylko dzieci, ale również dorosłych. Na początku byłam zdziwiona tym, że wszystko jest tak realistycznie opisane, ale jak się okazało nasz synek, doskonale się w tym odnalazł; przeżywał i dopytywał – wszystko przyjmował bardzo naturalnie. Nasza książka jest z Wydawnictwa św. Antoniego, okładka twarda, kartki zszyte więc dobrze się trzymają, a najbardziej zachwycają nas ilustracje – są naprawdę ładne.



Jak już poznacie Marcelino i poczujecie klimat opowieści, to ogarnie Was niedosyt. Będziecie w głowie mieć mnóstwo pytań odnośnie do samego bohatera, jak i innych wątków, które zostaną poruszone, ale nie do końca wyjaśnione. Na szczęście odpowiedź zawarta została w drugiej części pt. „Wielka podróż Marcelina”. W tej części wszystkie zagadkowe wątki zostaną wyjaśnione, a cała historia pozostawi po sobie piękne wspomnienie przeczytanej lektury, do której można z dziećmi wracać wiele razy, przeżywając wielkie przygody Marcelina, który jak każde dziecko jest radosny, psotliwy, sprytny i dziarski aż pewnego dnia…



Komentarze

  1. Chętnie sięgamy do książeczek religijnych. Mamy ich sporo, bo w lokalnej bibliotece jest bardzo słaby wybór. Marcelina miałam na swojej liście. Teraz czuję się jeszcze bardziej zachęcona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Naprawdę polecam, jako dorosła też sama wciągnęłam się w te historię. :)

      Usuń
  2. Nie czytałam tych książek; siostra [emerytka]oglądała film i cieszyła się jak...dziecko :) nie mam teraz kontaktu z wnukami więc nawet nei wiemczy mają taką książeczkę;
    pozdrawiam stosując się do nakazu "zostańwdomu":)

    OdpowiedzUsuń
  3. O, a ja filmu nie oglądałam - będę musiała zorganizować rodzinne oglądanie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam tę bajkę z telewizji- piękną zawsze z morałem- ulubiona moich Dzieci (dziś już dorosłych)🧡😄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam, że jest bajka. Wiem, że jest też film. Będę musiała nadrobić zaległości. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rekolekcje adwentowe dla rodziców po stracie dziecka

Jak wyglądał ten dzień, w którym masz wrażenie, że początek staje się końcem...?

Serce przy sercu