Docenić to co mam
W każdym trudnym doświadczeniu staram się szukać dobrych
stron, nazywam je perłami. Dzięki nim inaczej zaczynam patrzeć na otaczającą
mnie rzeczywistość, postrzegam dany czas i doświadczenie jako dar. Obecna
sytuacja jest ciężka dla każdego z nas. Gdy w grudniu usłyszałam o
koronawirusie z Chin, to perspektywa epidemii była czymś dalekim,
niezagrażającym nam tutaj w Polsce. Dziś wiem, że były to złudne marzenia,
świat został całkowicie zdominowany
przez ten wirus, a my wszyscy kolejne dni spędzamy w domu, śledząc zwiększające
się liczby zarażonych i umierających. Czy w tym doświadczeniu znalezienie pereł
jest możliwe? Tak, jest możliwe! Okazuje się, że wszystkiego nagle jest
dla naszej rodziny „więcej”:
- więcej modlitwy i pragnienia Eucharystii. Zobowiązania,
które dawniej przychodziły z takim trudem, dziś nie są już żadnym problemem, a
wręcz przeciwnie jest jeszcze więcej potrzeby wyciszenia i kontemplacji.
- więcej jest nas. Czas, świat jakby się zatrzymał. Szkoła i
przedszkole w domu. Praca w miarę możliwości też zdalna z domu. Nie ma spotkań
towarzyskich, ograniczone zakupy… Wspólnie uczymy się, bawimy, gramy, gotujemy.
Ja sama więcej czytam, a nawet udało się obejrzeć kilka filmów.
- więcej wdzięczności
za każdy dzień i najmniejszy gest, słowo, dar życia codziennego.
- więcej podziwu i wdzięczności dla tych dzięki, którym ten
świat jeszcze daje rade, począwszy od pani w sklepie po służby mundurowe,
kończąc na służbach medycznych.
- więcej odpowiedzi na pytania, co tak naprawdę jest dla nas
najważniejsze w życiu.
Ten czas jest wyjątkowy, bardzo trudny. Szczególnie ciężki
dla osób, które codziennie pełnią swoją służbę wobec ludzi niemal 24 godziny na
dobę. Perspektywa tego czasu dla każdego z nas jest inna, ale każdy wie, że
jest on ciężki.
Dla mnie są to wyjątkowe rekolekcje, które mam nadzieję, że
wydadzą dobry owoc. Dlatego każdemu z nas, także sobie życzę jeszcze więcej
wiary, nadziei i miłości.
Zgadza się. Ja też widzę perły. Świat się zatrzymał w tym szalonym pędzie.
OdpowiedzUsuńTak, to prawda. Ten czas przypomina mi trochę okres, kiedy zmarł Jan Paweł II. Wtedy też było inaczej, czas nagle się zatrzymał. Tylko wtedy umarł jeden człowiek a tłumy żegnały go w kościele, na ulicy, stadionie itp. Dziś umierają setki tysięcy a na ulicy pustki, kwarantanna dla całego świata.
UsuńAle Pani jest taka uczuciowa, delikatne, piękna.
OdpowiedzUsuńDziękuję, walczę o to każdego dnia. Niestety nie zawsze jest to walka zwycięska, ale wiem, że z upadku i naszych słabości można się zawsze podnieść. Tej wiary i nadziei życzę nam każdego dnia.
UsuńPiękne, potrzebne słowa!
OdpowiedzUsuńDziękuję, pozdrawiam i mam nadzieję, że każdy z nas znajdzie w tym trudnym czasie perły, które będą jego siłą.
UsuńMnie już zbrzydło siedzenie w domu; blisko 4 tygodnie nie ruszam się z chałupy; dziś zawarłam umowę z mężem; że nie zostawię go samego [i odwrotnie] w czasie pandemii :) będą o niego dbać a on o mnie; jak to dobrze żyć we dwoje :)
OdpowiedzUsuńTak, we dwoje zawsze raźniej - zwłaszcza, jak to jest ukochany mąż! ;-) Nas ratuje obecnie działka, jesteśmy tylko my i dzieci, sąsiadów brak i drugi ratunek to las, ale taki bardziej dziki las z opustoszałymi ścieżkami, główne aleje i polany omijamy.
UsuńMam podobne odczucia. Trzeba przyjąć wszystko, co się dzieje co pokorą i tak na niezbyt wiele mamy wpływ. Myślę, że Pan Bóg wyprowadzi z tej sutacji wiele dobra. Sama je już dostrzegam. Oby tylko nie były to chwilowe porywy serca, ale nauka na dłużej. Dużo sił i wytrwałości dla Waszej rodziny i zdrowia.
OdpowiedzUsuńPS. Jakoś mi się zagubiłaś. Cieszę się, że jesteś.
To prawda zgubiłam się, ale okazało się, że kilka osób mnie odnalazło z blogowego świat przez Fundację, w której pracuję obecnie i to mnie zmotywowało, aby wrócić. Cieszę się, że znów tu jestem! :)
UsuńWcześnie usłyszałaś o wirusie. Oglądałem film z Tajwanu ze styczna (na kanale BezPlanu) i tam mieszkańcy chodzili w maseczkach, a autor był przekonany, że to ze względu na smog - i choć tajwanczycy mówili, że to ze względu na wirusa z Chin, to autor przypuszczał, że to jedynie przypisywanie wszelkiego zła Chinom.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o rekolekcje, to zapraszam do siebie - zamieściłem rekolekcje, jakie wczoraj się skończyły w Świątyni Opatrzności. Sama treść rekolekcji jak najbardziej na czasie.
http://listy-o-milosci-ps.lerus.pl/2020/04/rekolekcje-w-swiatyni-opatrznosci
Ooo to z chęcią zapoznam się z tymi rekolekcjami, bo w Wielkim Poście nie zdążyłam w jakiś uczestniczyć i tak myślałam żeby w Wielkim Tygodniu nadrobić rekolekcyjne zaległości. ;)
UsuńNo tak, mamy o czym teraz myśleć. Wszyscy
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że pojawiają się w nas jakieś refleksje, przemyślenia...
UsuńJakoś nie czuje ciężkości sytuacji, przyjmuje to co daje dany czas.
OdpowiedzUsuńNajbardziej mnie boli i tu czuje ciężkość to ograniczenie Eucharystii i dostępu do Sakramentów.
Generalnie zycie nasze na wsi niewiele się zmieniło, zwłaszcza w galopie ogródkiem :)
Dobrze że jesteś!♥️
No tak na wsi wydaje się być znacznie bardziej "normalnie" niż w mieście. Jeszcze bardziej zaczynam doceniać to, że od ubiegłego roku mamy działkę - mamy nasze miejsce, gdzie dzieci mogą wybiegać się a my doceniamy "zabawy" w ziemi. ;-)
UsuńDobrze, że Ty jesteś! Cieszę się, że wróciłam. :)